The Black Eyed Peas "Don't lie"
Zgodnie z obietnicą daną Julie,
odstawiłem Sam do szkoły, mało tego upewniłem się że weszła do klasy, a sam
pojechałem do biura. Gdy tylko przekroczyłem próg agencji, rozdzwoniła się moja
komórka. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem imię mojej siostry.
- Zoe! Jak
dobrze, że dzwonisz. – usiadłem za biurkiem i włączyłem komputer.
- Hej David!
Słuchaj, jestem właśnie w Nowym Jorku i pomyślałam że może miałbyś ochotę na
lunch?
- Spadłaś mi
z nieba. Muszę się ciebie poradzić w pewnej kwestii. O pierwszej u „Daniela”?
- Jasne.
Będę na pewno. Mam też dla ciebie niespodziankę, braciszku.
- Ok. –
rozłączyliśmy się, a ja od razu zacząłem się zastanawiać, co to za
niespodzianka, którą chciała zrobić mi Zoe. Miałem tylko nadzieję, że nie jest
w ciąży… Nie, żebym był despotą, ale Zoe tak często się zakochiwała, że
obawiałem się jak to wpłynie na jej przyszłość…
Czas biegł jak szalony. Nim się
zorientowałem, pędziłem do restauracji, w której Zoe już na mnie czekała.
Oczywiście byłem spóźniony. Claudia musiała nagle gdzieś wyjść, więc odbyłem za
nią spotkanie. To się przedłużyło, klient nie mógł się zdecydować… Ludzie
czasami są upierdliwi, jak słowo daję.
- No już
myślałam, że nie przyjedziesz. Czekam tu i czekam. – Zoe jak zwykle zrugała
mnie na wejściu, po chwili jednak rzuciła mi się na szyję i wycałowała w oba
policzki.
-
Przepraszam. Wpadło mi nagłe spotkanie, Claudia nie mogła go przeprowadzić i
tak mi się zeszło. Nie gniewaj się, Zoe. Cieszę się, że przyjechałaś. Na długo
zostajesz?
- Dwa pełne
tygodnie! Organizuję w ten piątek wernisaż w galerii, tu niedaleko! Będą też
moje prace! Dasz wiarę?
- Zoe, to
wspaniale! Moje gratulacje! Jestem z ciebie dumny, siostrzyczko! I nawet nie
myśl, że będziesz spała w hotelu. Zabieram cię do siebie!
- David, mam
gdzie mieszkać.
- Jak to,
masz gdzie mieszkać? O czym ty mówisz?
- To jest
właśnie niespodzianka, o której chciałam ci powiedzieć. Chcę, żebyś poznał
kogoś. Kogoś, kto jest dla mnie bardzo ważny.
- Travis? –
zrobiłem oczy jak dwa spodki od filiżanek.
- Pamiętasz
jego imię! No nie może być… Tak, chcę żebyście się poznali. Czuję, że to
właśnie ten facet! Wpadniemy dzisiaj do ciebie na drinka, ok.? Zaproś tez
Julie. Niewiele z nią rozmawiałam podczas Sylwestra, a czuję że to bardzo miła
kobieta. Poza tym gapisz się na nią jak sroka w gnat, rozbierasz ją wzrokiem i
widzę, że bardzo wiele dla ciebie znaczy. Będziemy u ciebie o dwudziestej, ok.?
- No dobrze.
- No to
teraz mi powiedz co cię gryzie, braciszku. Mam przeczucie, że to nic dobrego. –
upiłem łyk kawy i wyciągnąłem się na krześle.
- Widzisz
Zoe… Pojawiła się okazja, żeby kupić spory budynek. Cena nie jest wygórowana,
można by w nim urządzić biura i podwoić jego wartość, jeśli nie więcej.
- No to nad
czym się zastanawiasz? Serio? Spotkałeś się ze mną, żeby zapytać czy masz kupić
jakąś nieruchomość? Żartujesz sobie?
- Nie, nie o
to chodzi. Okazało się, że w tym budynku mieszka… - nie dokończyłem, bo siostra
wrzasnęła na cały lokal i wbiła we mnie mordercze spojrzenie.
- Julie!?
David, powiedz że to nie jest prawda! Chyba nie zamierzasz wyrzucić jej i Sam
na ulicę? Boże… Nie mieści mi się to w głowie. Rodzicie nie tak nas wychowali,
David! Nie możesz tego zrobić!
- Wiem, że
nie mogę. Z drugiej strony, mógłbym kupić kamienicę i nie robić w niej biur.
Zostawić mieszkańców w spokoju. Nie musiałbym się nawet ujawniać. Ewentualnie
wtedy, gdy Julie zgodzi się zamieszkać ze mną… Wtedy mógłbym zrobić przeróbki.
– Zoe złożyła ramiona na piersi i popatrzyła na mnie gniewnie.
- Nie! Wybij
to sobie z głowy, Andrews! Jeśli rzeczywiście zależy ci na tej kamienicy, to
dobrze, kup ją. Ale powiedz o niej Julie.
- Aha, już
widzę jej reakcję. Będzie mi gadała, że teraz mi musi płacić czynsz, na co ja
jej oczywiście nie pozwolę. Ona uniesie się dumą, pokłócimy się i koniec
miłości! – wbiłem wzrok w siostrę.
- David,
posłuchaj mnie uważnie. Tak właśnie będzie. Julie to uparta kobieta. Ona musi
myśleć przede wszystkim o Sam. I tak robi. Boi się pewnie, że gdy zmieni się
właściciel kamienicy, to czynsz pójdzie w górę. A jeśli okaże się, że będzie
musiała płacić tobie… To dopiero będzie… Jeśli jej nie powiesz, okłamiesz ją i
ona ci nie daruje. Zrób to, co podpowiada ci serce, nie portfel. Nie kieruj się
chęcią zysku, bardzo cię proszę. Porozmawiaj z nią szczerze. Jeżeli Julie
zależy na tobie, to znajdziecie jakąś nić porozumienia. Proszę, nie rób nic,
zanim nie pogadasz z nią. O to jedno cię proszę.
- Dobrze.
Przemyślę to i dam ci znać, co zdecydowałem. – Zoe uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco
i uścisnęła moją dłoń. Niecałą godzinę później rozeszliśmy się w oddzielnych
kierunkach. Ja wróciłem do biura, a Zoe pojechała do Travisa. Coraz bardziej
byłem ciekawy faceta, który skradł serce mojej siostry…
Dochodziła osiemnasta, gdy udało mi
się znaleźć chwilę, żeby zadzwonić do Julie i zaprosić ją do siebie. Całe
popołudnie miałem zajęte i choć Millie starała się mi pomóc jak tylko mogła,
część spotkań musiałem odbyć sam.
- Hej! –
odezwałem się, gdy tylko Julie odebrała telefon.
- Cześć. Jak
ci minął dzień?
- W
zawrotnym tempie. Jeszcze raz dziękuję, że odwiozłeś Sam do szkoły.
Powiedziała, że masz bajeranckie auto. – Julie się zaśmiała, a dla mnie ten
dźwięk był jak balsam dla duszy.
- Nie ma za
co, naprawdę. Słuchaj, dzwonię bo widziałem się dzisiaj z Zoe.
- Jest w
Nowym Jorku?
- Tak,
przyleciała dziś rano i zostaje na dwa tygodnie. Wprosiła się do mnie na
drinka, chce mi przedstawić swojego chłopaka. Mam nadzieję, że też przyjdziesz?
- David,
przepraszam cię, ale nie dam rady. Wciąż jestem w biurze, Jackie odwiozła Sam
do domu i siedzi z nią sąsiadka. Nie wiem kiedy stąd wyjdę, a jak już wyjdę to
powinnam jechać do domu.
-
Oczywiście, skarbie. Mogę ci jakoś pomóc? – Julie ponownie roześmiała się do
słuchawki.
- Przecież
nie będziesz za mnie sprzedawał wycieczek. Dam sobie radę.
- To kiedy
teraz się spotkamy?
- Nie wiem.
To jest najgorsze. Zapowiada się kolejny gorący okres…
- Kochanie,
nie bądź smutna. Na pewno znajdziemy chwilę żeby się spotkać. Wpadnę do was w
środę wieczorem.
- Dobrze. Tylko
tak później, może po dwudziestej? Nie wiem jak długo zejdzie mi w biurze.
- Ok. W
takim razie do zobaczenia.
- Pozdrów
ode mnie Zoe i przeproś ją proszę w moim imieniu.
- Jasne.
Jestem pewien, że jeszcze się zobaczycie. Przyleciała na dwa tygodnie. W piętek
ma swój wernisaż. Dasz się zaprosić?
- No pewnie!
Dawno nie byłam w galerii. Ostatnio jakoś nie miałam głowy ani czasu.
- No więc
nadarzyła się idealna okazja.
- David,
przepraszam ale muszę kończyć. Zdzwonimy się.
- Jasne. Do
zobaczenia.
- Tęsknię.
Pa. – Julie się rozłączyła, schowałem telefon do kieszeni i rozprostowałem
plecy. Dzisiejszy dzień był szalony, ale na szczęście już się kończył. Przede
mną widniało jeszcze spotkanie z Zoe i tajemniczym Travisem…
Punkt dwudziesta, w moim mieszkaniu
rozległ się dzwonek. Poszedłem otworzyć i po chwili do środka weszła Zoe,
trzymając pod ramię wyższego do niej blondyna. Szczerze mówiąc, facet nie
wyróżniał się niczym szczególnym, ale moja siostra wpatrzona była w niego jak w
obrazek…
- Travis Brooks.
– podał mi dłoń, którą od razu uścisnąłem.
- David
Andrews, bardzo mi miło. – zaprosiłem oboje do salonu, gdzie czekała butelka
wina oraz inne trunki. – Macie ochotę na coś do jedzenia?
- Jesteśmy
po kolacji, braciszku. Wpadliśmy tylko na drinka jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że
nie. To co? Wino, czy coś innego? – Zoe spojrzała na Travisa i zgodnie
poprosili o wino. Rozlałem alkohol i podałem im kieliszki.
- A Julie
gdzie? – zapytała Zoe uśmiechając się do mnie.
- Nie mogła
przyjść. Ma nawał pracy, prosiła żebym cię przeprosił w jej imieniu i
pozdrowił.
- Ale na
wernisaż przyjdzie?
- Tak, na
pewno. Bardzo się ucieszyła gdy powiedziałem jej, że jesteś w Nowym Jorku.
- Polubiłam
ją. Może zadzwonię do niej i umówimy się na babskie ploty, żeby obrobić ci
tyłek… Co ty na to, braciszku?
- Taa…
Obrabianie dupy starszemu bratu… To musi być fascynujące… - pokręciłem głową i
upiłem łyk wina. Było wyborne.
Resztę wieczoru spędziliśmy miło
rozmawiając o wszystkim i o niczym. Okazało się, że Travis prowadzi sieć biur
podróży. Otworzył któreś z kolei w Nowym Orleanie i Zoe poznał przypadkiem, gdy
stała w kolejce w Starbucksie. Teraz otwierał kolejne w Nowym Jorku, a przylot
Zoe stał się okazją do tego, żeby dojrzeć interesu. Przy okazji chciał mnie
poznać. Wyglądał na sympatycznego gościa, sprawiał wrażenie że zależy mu na
Zoe. To był jej wybór i mi nic do tego…
Pożegnaliśmy się na krótko przed
jedenastą. Zoe dostała ode mnie numer Julie i obiecała że zadzwoni do niej w
sprawie tych plotek. Gdy zamknąłem za nimi drzwi, a telefonie czekała na mnie
wiadomość od Julie.
Mam nadzieję, że miałeś udany wieczór.
Tęsknię.
Pomyślałem, że Julie pewnie już śpi,
więc jedynie odpisałem krótko.
Bez
ciebie to nie to samo.
Ja
również tęsknię.
Do
zobaczenia w środę
Odłożyłem telefon, wziąłem prysznic,
a po ustawieniu alarmu, położyłem się spać.
Tez bym była wpatrzona w takiego chłopaka jak Gosling :) on jest cuuuuudowny 😍😍😍😍😍😍😍😍
OdpowiedzUsuń